cookies

Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Najlepsze wpisy

Gerard Pique oznajmił podczas programu na żywo, że zaczyna współpracę z Casio
logo-head
czytaj dalej
To odpowiedź na to, że Shakira nagrała diss na Pique. Kolumbijka śpiewa, że Pique zmienił Ferrari na Twingo i Rolexa na Casio
Dodano: 14.01.2023
Dwuletni Romek ciężko choruje na SMA i od urodzenia jest przykuty do łóżka. Nie może utrzymać głowy, nie może się obrócić, ani podnieść rąk. Romek został porzucony przez tatę, gdy ten dowiedział się o jego ciężkiej chorobie. Proszę, uratujmy Romka
logo-head
czytaj dalej
Na początku wielka prośba o udostępnienie tego posta i komentarz dla zasięgu.

Romek zbiera pieniądze od blisko dwóch lat, większość swojego życia spędziła w szpitalu, opleciony rurkami respiratora. Aktualnie Romuś jest w kiepskim stanie, przez 16 godzin dziennie oddycha za niego respirator, jest karmiony prze rurkę wprowadzoną do żołądka, ponieważ utracił możliwość samodzielnego połykania. Jego życie to łóżko wśród czterach ścian pokoiku. Jakby tego było mało i los niewystarczająco skrzywdził Romka, to jego ojciec porzucił go i jego mamę, gdy dowiedział się o chorobie synka.

Nie możemy pozwolić, aby nadal tak cierpiał. Zostało już naprawdę "niewiele", aby chłopiec został poddany terapi genowej, która uratuje jego życie. Romek ma tylko mamę i grupę wolontariuszy, która codziennie z całej siły o niego walczy. Ostatnio na pomoc Romkowi ruszył też Łukasz Litewka ze swoim teamem. Łukasz został nawet wirtualnym tatą chłopca. 

Romek w ciągu swojego krótkiego życia był już 7 razy na OIOMie, miał 8 reanimacji...Prawda jest taka, że jest nas tutaj 1,8 mln, jak każdy z nas wpłaci po 30 groszy, to Romek wygra życie. Proszę jeszcze raz o pomoc. 

Dziękuję
Dodano: 28.02.2023
W Łodzi ojciec zaczął dusić egzaminatora na prawo jazdy, ponieważ ten „oblał” jego syna na egzaminie.
logo-head
czytaj dalej

Sąd zdecydował nałożyć na agresywnego ojca karę grzywny w wysokości 21 tys. zł oraz 1 tys. zł nawiązki. Dodatkowo mężczyzna miał zasądzony zakaz prowadzenia samochodu, który złamał, przywożąc syna na egzamin.

Dodano: 08.04.2023
Sołtyska wsi Wielki Buczek znalazła sposób na piratów drogowych i zamontował na swojej działce fotoradar. Atrapa działa, kierowcy zdejmują nogę z gazu.
logo-head
czytaj dalej
Pomysł przypadł do gustu mieszkańcom wsi, którzy cieszą się z poprawy bezpieczeństwa na drodze. W pobliżu fotoradaru znajdują się bowiem bloki, w których mieszka dużo dzieci. Sołtyska skonsultowała wcześniej pomysł z miejscowym posterunkiem policji.
Dodano: 17.07.2023
Samolot lecący z Atlanty do Barcelony musiał zawrócić, ponieważ pasażer miał ostrą biegunkę.
logo-head
czytaj dalej
Samolot linii Delta z Atlanty do Barcelony musiał zawrócić. Przyczyną decyzji pilotów była biegunka u jednego z pasażerów. Okazuje się, że wspomniany pasażer miał biegunkę od początku lotu. W wiadomości tekstowej wysłanej do Kontroli Ruchu Lotniczego kapitan wyjaśnił problem w następujących słowach: "przekierowanie do ATL — biegunka pasażera w całym samolocie — zagrożenie biologiczne".
 
Dodano: 15.09.2023
Melanie Shaha straciła włosy z powodu radioterapii związanej z guzem mózgu. Jej syn Matt przez dwa lata zapuszczał włosy, by zrobić dla niej perukę.
logo-head
czytaj dalej
W 2022 roku Melanie Shaha, 61-letnia matka szóstki dzieci, przeszła radioterapię, która spowodowała, że Melanie straciła włosy. Włosy po radioterapii zwykle odrastają w ciągu 3-6 miesięcy, ale wysoka dawka promieniowania może spowodować, że włosy w ogóle nie odrosną. To wtedy 28-letni syn Melanie, Matt zdecydował, że zapuści włosy, by zrobić dla mamy perukę.
Dodano: 11.12.2023
Żoną Jarosława Juszkiewicza, czyli polskiego głosu Google Maps, jest Katarzyna Juszkiewicz, czyli głos Avasta, który wypowiada te słynne słowa: "Baza wirusów została zaktualizowana".
logo-head
czytaj dalej
Jarosław i Katarzyna Juszkiewicz są znanymi lektorami, których głosy możemy kojarzyć z popularnej nawigacji lub systemu antywirusowego. Poznali się w radiu, gdzie pracują razem od ponad 25 lat.
Dodano: 19.02.2024
Jimmy Burrows: „To wasza ostatnia szansa na anonimowość. Gdy serial wejdzie na antenę, nigdy nie będziecie mogli nigdzie pójść bez bycia ściganymi przez fanów”.
logo-head
Dodano: 12.05.2024
Najwięcej dzieci rodzi się na świecie rodzi się w drugiej połowie września. To dokładnie 9 miesięcy po świąteczno-noworocznym urlopie.
logo-head
czytaj dalej
Z kolei dzień, w którym na świat przychodzi najwięcej bombelków to 26 września. Najmniej dzieci rodzi się natomiast 25 i 26 grudnia.
Źródło:  parenting.pl
Dodano: 22.10.2020
autor: MarcinZbezu
10-latkowie torturowali i zamordowali 3-letniego chłopca. Sprawa zabójstwa Jamesa Bulgera.
logo-head
czytaj dalej

Tylko 32 dni dzieliło tego uroczego chłopczyka od świętowania kolejnych urodzin. Gdyby okrutny los nie wydał go na pastwę morderców, miałby szansę zdmuchnąć 3 świeczki na torcie. 16 marca 1993 roku zapewne otwierałby prezenty wraz z rodzicami, beztrosko bawił się i śmiał. Jeszcze bardzo długo nie wiedziałby, że świat bywa miejscem autentycznie potwornym. 

Niestety, stało się inaczej. 

Gdyby nie Robert Thompson i Jon Venables niewinny James Patrick Bulger byłby dziś 31-letnim mężczyzną. Jednak uśmiech na jego słodkiej twarzy zgasł na zawsze. O wiele za wcześnie, w niewiarygodnie koszmarnych okolicznościach. 

Co wydarzyło się 12 lutego 1993 w centrum handlowym, na torach kolejowych? By odpowiedzieć na to pytanie, musimy przenieść się w czasie. 

Jest piątek, 12 lutego 1993 roku. W 40 tysięcznym, angielskim miasteczku Kirby nie wiele się dziś dzieje. Dzień nie różni się od podobnych dni. To zwykły piątek. Poranek jest spokojny, nic nie wskazuje, że już za parę godzin wydarzy się coś, co zwróci uwagę całego świata. Kirby stanie się miastem rodem z najgorszego horroru. 

Trudno sobie nawet wyobrazić, co czuła tego dnia mama małego Jamesa. Do godziny 15.42 jej świat zapewne był światem wielkich wzruszeń i nadziei, jakich doświadczają wszystkie matki na świecie. Niestety, już chwilę po 15.42 poczuła jak niepokój i złe przeczucia zaciskają swoje stalowe dłonie na jej szyi. 

Oderwała przecież wzrok od małego Jamesa tylko na chwilę i tylko po to, by zamówić steki u rzeźnika. To była przecież chwila, co mogło się stać? Chłopiec grzecznie czekał na mamę przy wejściu do sklepu. Gdzie zatem się podział? 

Możemy sobie tylko wyobrażać, jak rozbieganym wzrokiem matka przeczesywała przestrzeń centrum handlowego. Poszukiwała swojego jedynego dziecka, choć nie pierwszego. Była już raz w ciąży, niestety jej pierwsze dziecko zmarło tuż po porodzie. 

Sklep AR Tyma sprzedawał wyśmienite mięso na parterze centrum handlowego. I jak się później okazało, znajdował się w zasięgu kamer przemysłowych, które czuwały nad bezpieczeństwem klientów. 

Przez chwilę w polu ich widzenia znalazł się także malutki James, który trzymał ufnie dłonie starszego chłopca. Jeszcze przed chwilą jego dłoń ściskała mama. Denise nie mogła wiedzieć, że zwalniając uścisk dłoni, pozwalając chłopcu na trochę samodzielności, ostatecznie pieczętuje jego los i traci go na całe życie. 

Dokładnie o godzinie 15.42 malutki James był już w rękach niewiele wyższych od niego porywaczy. Szczegóły poprzedzające uprowadzenie, również zarejestrowane na taśmach kamery, ujawniają przerażające fakty. 

Mordercy, sami będący jeszcze dziećmi, ważącymi ledwo 40 kilogramów, działali jak metodyczni predatorzy. Tego dnia zjawili się w centrum handlowym w bardzo konkretnym celu. Długo, ze spokojem wybierali ofiarę, śledzili ją. 

Nim wpadli na koszmarny pomysł uprowadzenia dziecka, przez kilka godzin wałęsali się po sklepach, nudzili się, dla rozrywki kradli. Słodycze, baterie, puszkę farby. Wszystkie te przedmioty, tak absurdalnie nieprzydatne dzieciom w momencie kradzieży, staną się tak przerażająco przydatne w momencie bestialskiego zabijania Jamesa. 

Jaki mieli plan? Prosty i jak się okazało wykonalny. Chcieli uprowadzić jakieś dziecko, tylko po to, by ku własnej uciesze rzucić je pod koła rozpędzonych aut. Tym dzieckiem okazał się bezbronny James Patrick Bulger. 

Kilkanaście minut później, w odległości około ćwierć mili od centrum handlowego rozpoczął się drugi akt zbrodni. Nim mały James dozna pierwszych urazów głowy, nim pierwszy ból zdławi jego szloch, 36 mieszkańców miasteczka minie obojętnie tę trójkę. 

Nie zareaguje, nie spyta, co robią bez opieki w tak niebezpiecznym dla dzieci miejscu. 36 mieszkańców nie powstrzyma narastającej fali przemocy. Nie uratuje życia drobnego dwulatka, nad którym pastwią się starsi chłopcy. Na jego nieszczęście wyglądający bardzo niewinnie. 

Tylko 2 naocznych świadków podejmie próbę zrozumienia sytuacji, szybko uzna ją jednak za typową. Ot, dwóch starszych braci pogrywa sobie z młodszym rodzeństwem. 

Jeszcze nie krwawa, ale już bardzo bolesna odyseja trwa dłuższą chwilę. Chłopcy odwiedzają nawet sklep zoologiczny. Wreszcie docierają do nieczynnej stacji kolejowej Walton & Anfield, gdzie ich mordercze potrzeby w pełni dochodzą do głosu. 

Trudno dziś rozstrzygnąć, który z nich zaczął. Jedno jest pewne, że puszka niebieskiej farby dość szybko uderzyła dwulatka w lewe oko. Zainicjowała przerażający spektakl okrucieństwa. Robert Thompson i Jon Venables kopali, obrzucali ciało malca cegłami, kamieniami, niemal wszystkim, co wpadło im pod rękę. Posunęli się nawet do dławienia o wiele mniejszego, słabszego, przerażonego chłopczyka bateriami, które wkładali z pasją do jego ust. 

Trudno dziś także rozstrzygnąć, jak długo trwała ta swoista egzekucja. Kres cierpienia dziecka najprawdopodobniej przyniósł, któryś z 42 ciosów zadanych ciężkim, stalowym prętem. Pogruchotana w 10 miejscach czaszka malca wyglądała jak skorupka jajka okładana młotkiem. 

Robert Thompson i Jon Venables, którzy 12 lutego 1993 stali się nastoletnimi mordercami, jednymi z najmłodszych w historii, nie poprzestali na tym. Dalej działali w metodyczny, przemyślany sposób, doskonale zdając sobie sprawę, z tego, co właśnie się wydarzyło. Jak rasowi przestępcy chcieli uniknąć kary. Wpadli na pomysł upozorowania wypadku. W tym celu ułożyli ciało Jamesa Bulgera na torach, licząc na to, że wkrótce przejedzie po nich pociąg i ostatecznie zatrze ślady ich bestialstwa. Tak też się stało. Pociąg przepołowił ciało malca, ale nie zatarł śladów zbrodni. 

Dwa dni później ciało Jamesa zostało znalezione.  

Każda zbrodnia rodzi w nas potrzebę zrozumienia i poznania motywów. Co kierowało tymi koszmarnymi dziećmi?  

Dlaczego dopuścili się czegoś tak nieludzkiego? Jedną z hipotez, wielokrotnie na przestrzeni lat weryfikowaną i badaną, był motyw seksualny. Nie został on jednak nigdy ostatecznie potwierdzony. 

O ile ujęcie sprawców, dzięki zapisom monitoringu było zadaniem stosunkowo łatwym, o tyle zrozumienie tych dzieci, jest zadaniem trudnym. Być może nawet niewykonalnym. 

Detektyw Albert Kirby z policji w Merseyside, który dowodził śledztwem z pomocą monitoringu, dzięki współpracy lokalnej społeczności był w stanie szybko wskazać winnych. Tym bardziej, że ich ubrania naznaczone były krwią i niebieską farbą. Testy DNA potwierdziły zgodność pobranych próbek. 

Dowodem okazał się także siniak na twarzy Jamesa, którego wzór pasował do kształtu buta Jona Venablesa. 

Dowody jednoznacznie wskazywały winnych, którym już 20 lutego 1993 roku postawiono zarzut zabójstwa Jamesa Patricka Bulgera. 

Sprawa z racji swojej niecodzienności budziła zainteresowanie mediów, w których zabójcom nadano pseudonimy Dziecko A (Robert Thompson) i Dziecko B (Jon Venables). Proces od początku budził niezwykle żywe, a nawet groźne reakcje. Rodzice młodych zbrodniarzy wielokrotnie otrzymywali pogróżki. W trosce o ich bezpieczeństwo zostali przesiedleni do innych miast. 

Sam proces rozpoczął się po wielu miesiącach śledztwa – nomen omen – 1 listopada 1993 roku. Chłopcy byli sądzeni w sądzie dla dorosłych, co wiele lat później zostało skrytykowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że proces nie miał sprawiedliwego przebiegu. 

Pierwszym zadaniem, jakie przed sobą postawił główny oskarżyciel Richard Henriques, było podważenie zasady, w myśl której małe dzieci nie mogą być sądzeni jak dorośli. Formuła doli incapax, która mogłaby znacząco przesądzić o ich przyszłości, nie została wobec nich zastosowana.  

Uznano, że wiek nie był okolicznością, która uniemożliwiałaby im zrozumienie swoich działań. Zdaniem oskarżycieli byli w stanie odróżnić dobro od zła. 

W toku śledztwa udało się ustalić, że to Robert Thompson w głównej mierze odpowiadał za uprowadzenie Jamesa, a Jon Venables był z kolei pomysłodawcą zaprowadzenia go na tory kolejowe. 

24 listopada 1993 roku chłopcy zostali skazani przez sędziego Justice'a Morlanda na co najmniej 8 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie zadowolił jednak opinii publicznej, która z pomocą gazety The Sun zainicjowała kampanię, mającą na celu wydłużenie wyroków. Ostatecznie Thompson i Venables mieli spędzić w więzieniu 15 lat. 

Obaj skazani, cierpiący na zespół stresu pourazowego, w trakcie odsiadywania wyroków otrzymali edukację oraz poddani zostali terapii. 

Niespodziewanie w 2001 roku zostali warunkowo zwolnieni. Wraz ze zwolnieniem używali nowych tożsamości. Żyli w formule, jaką objęte są osoby z programu ochrony świadków. Nie mogli się kontaktować ze sobą, z rodziną Jamesa Bulgera oraz odwiedzać regionu Merseyside. 

Niewiele wiadomo o losach Thompsona, znacznie więcej za to informacji przeciekło o zachowaniach i kolejnych problemach z prawem Jona Venablesa. Jego niezdrowe zainteresowanie dziećmi, problemy z alkoholem, narkotykami sprawiły, że kilkukrotnie był on izolowany od społeczeństwa. 

Tragedia, jaka spotkała rodziców Jamesa, niestety położyła się cieniem na ich relacjach i ostatecznie była przyczyną ich rozstania. Ralph i Denise Bulger dziś żyją osobno. Założyli nowe rodziny i doczekali się kolejnych dzieci. Denise ma 2 synów, a Ralph 3 córki.  

Dodano: 16.01.2022
następna strona