Najlepsze wpisy
Bioniczny system optyczny Gennaris wykorzystuje części smartfona i jest wspomagany mikroelektrodami umieszczanymi w mózgu. Technologia jest bardzo skomplikowana, więc potrzeba wiele lat na testy, które potwierdzą nie tylko jej skuteczność, ale również bezpieczeństwo dla pacjenta. Zanim biotyczne oko trafi więc do powszechnego użycia, mogą minąć lata. Bioniczne oko działa poprzez przeskakiwanie uszkodzonych nerwów wzrokowych pacjenta, aby umożliwić przekazywanie sygnałów z siatkówki i dostarczanie ich do centralnego komponentu widzenia w mózgu.
Pionierski system obejmuje specjalnie zaprojektowane nakrycie głowy, które składa się z kamery i nadajnika bezprzewodowego. Procesor przetwarza dane, będąc połączony ze specjalnymi, wszczepionymi płytkami, które generują impulsy elektroniczne i stymulują mózg za pomocą cienkich jak włos mikroelektrod.
- Nasze biotyczne oko ma na celu przywrócenie percepcji wzrokowej osobom, które utraciły wzrok, poprzez dostarczenie stymulacji elektrycznej do kory wzrokowej: obszaru mózgu, który odbiera, integruje i przetwarza informacje wizualne - wyjaśnia profesor Arthur Lowery z Wydziału Elektrycznego i Komputerowego Uniwersytetu Monash.
Łączenie implantów z mózgiem już od jakiegoś czasu nie jest jedynie sferą science - fictiom. Projekt australijskich naukowców jest jednym z wielu, który planuje połączyć mózg z maszyną. Jedną z najbardziej zaawansowanych inicjatyw tego typu jest Neuralink, startup Elona Muska, którego celem jest opracowanie interfejsu, który połączy mózg z komputerem.
Póki co bioniczne oko jest bardzo drogie, może kosztować nawet 80.000 dolarów.
Mowa o wyroku z lipca 2016 roku. Dotyczył on jednego ze sklepów całodobowych w Krakowie. W trakcie kontroli stwierdzono, że sprzedawca łamie ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Wierzcie lub nie, ale dotyczyło to... umieszczania alkoholu w witrynie sklepu.
W ustawie reklamę definiuje się jako „publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych”, jest to niezmienne od 1982 roku, nowość to wyrok NSA, w którym zamieszenie alkoholu w witrynie jest uznany za reklamę
- komentuje całą sprawę dr Mateusz Radajewski, prawnik Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS.
Do wyroku postanowiły dostosować się również niektóre samorządy. Jego treść została rozesłana do sklepów mających w swojej ofercie wysokoprocentowe alkohole.
Dlaczego jednak nawet we wnętrzu sklepów możemy zaobserwować zasłonięte etykiety? Zdaniem sprzedawców klient nie może widzieć alkoholu przez szybę, nawet jeśli nie znajduje się on w witrynie.
Niezależnie czy tego typu praktyki staną się codziennością i w każdym sklepie będziemy mogli zaobserwować zakryte etykiety na butelkach czy też nie, należy się zastanowić, czy to ma w ogóle jakikolwiek sens. Ta cała sytuacja wygląda bowiem, jak scena wyjęta z filmu „Miś”.
Więzienie na wyspie jest w pełni ekologiczne - prąd produkowany jest z paneli słonecznych, a całe wyżywienie więźniowi pozyskują z upraw i hodowli, które znajdują się na wyspie Bastøy.